niedziela, 29 stycznia 2012

Toruń na dwa dni cz.1

    Na temat Torunia nie trzeba pisać nie wiadomo ile bo każdy z nas sporo o tym mieście wie. Nie ma sensu opowiadać o historii tego miasta bo od tego są inne strony, ja nie zamierzam się wdawać w opowieści co tu było za księcia Piasta. Przyjazd tutaj do dobry pomysł na weekend. Z perspektywy Warszawy można wyjechać po pracy w piątek i wrócić późnym wieczorem w niedzielę. Toruń ma kilka podstawowych zalet które sprawiają że warto tu przyjechać na krótki odpoczynek lub intensywną imprezę.
      Po pierwsze dogodny i tani dojazd. Jeśli jedziemy samochodem to mkniemy dk nr 10, czyli trasą z Płońska do Szczecina via’ Toruń. Jedzie się spoko, w miarę szybko. Na chwilę obecną czyli grudzień 2011 nie było tam żadnych robót drogowych, wjazd do Torunia jest już skończony więc nie stoimy w kilometrowych korkach na tzw węźle Lubicz jak to miało miejsce jeszcze kilka lat temu. Na dk 10 mogą trochę przeszkadzać tiry, jest ich bardzo dużo na odcinku Płońsk – Drobin, potem jest już nieco luźniej. W ogóle to odcinek kujawsko pomorski jest lepszy i szybszy niż ten mazowiecki. Nie ma tam tak wielu wysepek, ot taka moja subiektywna uwaga. Jeśli jedziemy pociągiem to też nie jest najgorzej bo kilka par tych pociągów do Warszawy mamy,  więc można jechać z PKP. Są Intercity, TLK i zwykłe regionalne. Tych ostatnich to nie polecam bo podróż nimi to gehenna z przesiadkami w Kutnie, Łowiczu lub Sochaczewie. Miałem przyjemność wracać tak z Torunia w 2004 roku i wspominam to teraz z uśmiechem na ustach ale komfortowa podróż to nie była. Pamiętam tylko że miałem dwugodzinną przesiadkę w Kutnie i dwuminutową w Łowiczu :). Z tamtej ekskursji mam cały czas przed oczami dworzec i perony w Kutnie. Środek dnia, aura wietrzna i  ogólnie nieprzyjemnie. Stałem pod ściana dworca i przyglądałem się peronom. Wiatr unosił piach i tumany kurzu, zamiatał te perony w obie strony i przesuwał pukle uschniętych gałęzi i śmieci. Pomyślałem: jak na dzikim zachodzie, jak w westernie. Tylko że westernie było słońce a tu kurzawa w smutny szary dzień. Co chwilę zatrzymywał się jakiś ważny pociąg na minutę może dwie, tyle że nikt nie wsiadał i nikt nie wysiadał :) . To taka retrospekcja na temat dzikiego zachodu. Do Torunia jedziemy pociągiem 2godz. 40 minut w porywach do trzech godzin, czyli nie ma dramatu. Dworzec w Toruniu jest w niewygodnym miejscu dla turystów, bo po drugiej stronie Wisły. Po drugiej stronie czyli nie po tej po której mamy wszystkie atrakcje. Musimy albo wybulić kasę na taxi albo zostaje nam autobus miejski.
     Druga zaleta to ceny. Wybierając się na miejski odpoczynek do Krakowa lub Wrocka wydamy o wiele więcej kasy niż w Toruniu. Nie chodzi tu tylko o położenie i koszty dojazdu. Noclegi są w niższych cenach i jedzenie na mieście nie odstrasza perspektywa rachunku. Mamy hotele sieciowe w których ceny są zazwyczaj wyższe, ale i tak będą atrakcyjniejsze niż w hotelu tej samojed sieci np. w Krakowie. Chcemy apartament, czyli mieszkanie do wynajęcia dla turystów to proszę bardzo. Ceny za kawalerkę w doskonałej lokalizacji zaczynają się od 120zł za dobę. Pod Wawelem możemy zapomnieć o takich cenach. Miejsc noclegowych nie brakuje, rezerwowałem w ostatniej chwili hotel Etap i znalazł się pokój w bardzo dobrej cenie w niezłej lokalizacji. Jeśli chcemy wypasiony hotel lub apartament to oczywiście znajdziemy za większą kasę (250zł na noc), ale po co? Na dwa dni? Wg mnie nie warto się napinać na nie wiadomo jak luksusowe warunki. Wg mojej praktyki na urlopie najmniej czasu powinno się spędzać właśnie w hotelu. To powyższe było to tych wszystkich hoteli ze SPA , które też tam są, tyle że na obrzeżach miasta.
     Trzecia sprawa to samo miasto a właściwie jego wielkość. Większość zabytków i miejsc wartych uwagi jest w śródmieściu, jak na wypad dwudniowy to dalej się nie zapuszczamy. Jest nie za duże, w sam raz aby obejść wszystkie atrakcje na piechotkę i żeby nogi nam nie weszły w tyłek. Nie musimy angażować komunikacji miejskiej ani taksówek, chodzimy z buta bo wszystko jest w centrum. No chyba że nocujemy w luxury hotel&Spa gdzieś tam daleko w lesie to wtedy inna bajka.