niedziela, 30 października 2011

Gdynia cz.3

             Skwer Kościuszki jest połączony z Parkiem Rady Europy, przechodzimy przez park i dochodzimy do plaży i bulwaru. Bulwar nosi nazwę Feliksa Nowowiejskiego. Mniejsza o nazwę. Bulwar robi bardzo pozytywne wrażenie, jest bardzo estetyczny i czysty. Wzdłuż są rozlokowane restauracje i kawiarnie, niestety raczej drogie. Są ławeczki i parasole, przestrzeń publiczna jest ładnie zagospodarowane. Wspomniany projekt został nagrodzony w konkursie architektonicznym na portalu Gazeta.pl. Plaża nie jest duża. Ma kształt trójkąta i zwęża się w kierunku Sopotu. Woda w zatoce jest…jest woda i to wystarczy, nie będę się zagłębiał w jakość i czystość bo sami możemy się domyśleć że najczystsza nie jest. Kąpielisko w sierpniu było otwarte. Nie było widać sinic i niczego podobnego. Ale bywa różnie z tą wodą. Na plaży jest ciasno, można sobie obserwować osoby na ręcznikach obok. Każdy patrzy na to co chce. Oprócz leżenia i opalania można pograć w siatkówkę. Fajne urozmaicenie. Jak byliśmy w sierpniu to akurat były rozgrywki drużyn z Gdyni. Jeśli chodzi o jedzonko to tak jak wspomniałem przy samej plaży jest dosyć drogo, widać tam lanserskie zapędy rodem z Sopotu. Jeśli chcemy zjeść taniej musimy wrócić na Świętojańską lub 10-go lutego. Są sieciówki takie jak Pizza Hut czy Sphinx. Mc Donalds’a w centrum nie widziałem. Najbliższy jest chyba przy ulicy Morskiej w kierunku do Rumi, bez sensu żeby taki kawał iść na obiad. Jeśli chcemy coś na szybko to jest kilka kebabów. Jeden szczególnie przypadł nam do gustu. Oznaczony jest na mapie bardzo łatwo do niego trafić gdyż znajduje się blisko Skweru przy Świętojańskiej.
                Wracamy na nabrzeże (bodajże) Pomorskie. Na nabrzeżu jest oceanarium (niezbyt ciekawe) są okręty (Błyskawica) i żaglowce (Dar Pomorza). Jeśli dzień jest bardzo upalny to na Nabrzeżu jest milej z tego względu że mocno wieje. Powietrze jest ostre i rześkie w sam raz dla osób które kiepsko znoszą upały. My opalaliśmy się leżąc na ławkach. Pamiętam z dzieciństwa że tam zawijały statki wycieczkowe z Helu i Jastarni. Nazywały się Rubin i Szafir, nie wiem do końca czy jeszcze pływają. Rejsy po zatoce do Helu czy Sopotu wykonują inne jednostki. Widzieliśmy statek wzorowany na statku pirackim rodem z Piratów z Karaibów. Dla mnie to nic ciekawego. Co niektórzy jak go widzieli to im kolana miękły na taki widok. W takich sytuacjach wychodzi jak różni czasem jesteśmy w naszych związkach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz